sobota, 28 kwietnia 2012

Wracając samochodem po filmie Róża


W.: No to mamy kolejny temat interkulti.
M.: …………………… (musi pozbierać myśli, jest poruszona przed chwilą oglądanym filmem)
W.: Ja mam jednak pewien niedosyt.
M.: A mi się wydaje, że to jest dobry film, i strasznie potrzebny. Chociaż zupełnie nie rozumiem, dlaczego nie mogli znaleźć aktorów dwujęzycznych. Do roli pastora z powodzeniem mogli zatrudnić Niemca.
W.: Ten film nie spełnia obietnic. To właśnie Agnieszce Holland udało się pokazać wielowymiarowość (W. ma na myśli film W ciemności, który obejrzeli tydzień wcześniej)
M.: Ja bym tak surowo nie oceniła. Ale widać tu własną niemożność autorów. Chcą mówić o zderzeniu kulturowym, a wychodzi ich własna niemożność. Z jednej strony jest ich dobra wola, rzetelność. Jakaś uczciwość w podejściu. Ale w szczegółach sami nie byli w stanie przekroczyć granicy obcości. Mimo wszystko trzeba docenić, że zrobili tyle co mogli. Zrobili bardzo dużo, na swoją miarę.
W.: Tu brakuje mięsa, wszystko jest jak w jakimś schemacie. Schemacie historii. Tak jakby kontury były już gotowe jak w dziecięcej kolorowance.
M.: Mi się właściwie co innego nie podoba w tym filmie: wszystko się koncentruje na jednym bohaterze – widzimy przystojnego, wysportowanego aktora. Inni tylko mu akompaniują, nawet bohaterka tytułowa.
W.: Raz się śmieje, raz płacze.
M.: Co najwyżej jest ofiarą. A on jest ponad wszystkim, nie odsłania ani jednej słabości. Taki obraz świata: ofiara, kat i bohater.

Tak to się zaczęło


W.: ………………
M.: ……………..
W.: ………………
M.: ……………..
(Są zajęci różnymi sprawami, kręcą się niespokojnie. Takie zachowania w ich życiu poprzedzają rozmowy.)
W.: Tak, to jest pomysł – zrobimy to w maju. Zaprosimy Treva ze spektaklem Burns, i to mi nawet pasuje, że ten spektakl jest taki XIX-wieczny. Ale my tu nie robimy multikulti, tylko interkulti.
M.: Czym się różni multikulti od interkulti?
W.: No multikulti to robiliśmy dawniej, to robi Borussia, to robi Muzyka Kresów …
M.: Nie mów, kto to robi, tylko powiedz, co to jest – multikulti.
W.: Multikulti, to jest jak celebruje się różnice, odrębność, wielość. To taki rodzaj tolerancji, który się teraz krytykuje. Na przykład jak w Holandii (chodzi W. o powstanie enklaw muzułmańskich, nie kontaktujących się z resztą społeczeństwa i uniezależniających od holenderskiego prawa).
M.: Czyli multikulti, to jak każdy tkwi w swoim. A interkulti, to szukanie pomostów?
W.: Tak.

Rozmówki interkulti


Drodzy czytelnicy, 26 maja odbędzie się w Teatrze spotkanie pt. Interkulti. Pomysł zorganizowania tego spotkania – które być może będzie wstępem do całego cyklu wydarzeń pod takim tytułem – dojrzewał od kilku miesięcy. Niezależnie od pracy nad koncepcją działania, myślenie o interkulturowości przenika na różne sposoby do naszej codzienności, do naszych, Wacława Sobaszka i moich, rozmów o sprawach bieżących. Blog wydaje się być dobrą przestrzenią do śledzenia tych rozmów, zapraszam do lektury i do komentowania!
Erdmute Sobaszek
teatrwegajty.art.pl. Obsługiwane przez usługę Blogger.